Jest taki jeden, mało ważny człowiek.

Człowiek, który uważa swoją obecność za istotną. Ileż piękna daje prostym ludziom!

Nie ważne jest to, czy jego przekonanie o tym, iż jego wizyta jest mi potrzebna, jest prawdziwe i słuszne. Ważne jest to, że czuje się potrzebny i komuś w ten sposób pomaga.

Pomaga, bo czując się potrzebnym, stara się dbać o ciebie w jakiś sposób, a to z kolei sprawia, iż czujesz się istotnym elementem tego ogromnego świata. Pomaga, bo buduje twoją wartość.

Każdego weekendu, kiedy pracuję w saloniku prasowym przychodzi ten mało ważny człowiek. Wizytę swą kończy słowami: "przyjdę potem, dobra?"; słyszy wtedy mą odpowiedź: "dobra!".
I choć tak naprawdę niewiele zmieniło się po jego wizycie i nie zmieni się po żadnej kolejnej, to uczucie, iż w jakiś sposób o mnie dba jest po prostu miłe.

Niekiedy nie potrzebujemy troski, wsparcia i rady, lecz kiedy mimo to je dostajemy, czujemy się dowartościowani.

Dwie złotówki, cztery dwuzłotówki i kilka pięćdziesiąt groszówek, które prosty człowiek zamienia na wyższy nominał nie ułatwia mi pracy w znaczący sposób. Gdyby przyniósł po kilkanaście bądź kilkadziesiąt z nich, z pewnością ogarnęłaby mnie radość i ulga, że nie muszę się martwić przy wydawaniu reszty. Czerpię jednak szczęście z samej chęci pomocy. I tak chyba powinniśmy czynić w każdej podobnej sytuacji.
Nie ważne, czy ktoś daje nam coś w odpowiednim momencie. Ważne, że w ogóle chce coś dać, i że kierują nim dobre zamiary.