Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2021

non omnis moriar

 "Dusza w potrzebie szuka swojego sposobu wyrazu."  Powyższy cytat idealnie tłumaczy istotę tego bloga. Pełni on funkcję głównie terapeutyczną. Spisywanie  myśli to bardzo dobry sposób na zwolnienie szaleńczego trybu życia i przetrawienie tego, co aktualnie mną rządzi. Albo wręcz przeciwnie - na odwrócenie od tego uwagi i odgonienie negatywnych myśli. Pisanie o czymkolwiek jest jak zrzucenie ciężkiego balastu, albo jak zasłonięcie oczu przed strasznym potworem. Jest po prostu lżej, łatwiej i wygodniej. Jest lepiej.  Zdaję sobie sprawę z tego, że odbiorców jest zaledwie garstka. Jak i z tego, że większość tekstów jest dosyć kiepska. Nie mniej jednak korzyści jakie wynoszę z pisywania tutaj są tak ogromne, że mimo powyższego - robię to z wielką chęcią. Nie dla poklasku i nie dla followersów, a dla siebie.  Oczywiście mogłabym pisywać w notesie, pamiętniku czy na kartce, by później schować to do szuflady. Jednak uważam, że to, co piszę (a jest to zawsze szczere i autentyczne), m

houston, we have a problem

Są chwile, kiedy nie wiem już naprawdę niczego. Kim jestem, jaka jestem, czego chcę, co mam zrobić i jaką decyzję podjąć.  Natłok problemów, trudności i nieprzyjemnych emocji tworzy w mojej głowie jeden wielki mętlik. Uniemożliwia skupienie i znalezienie głównego problemu, a potem rozwiązania. Uniemożliwia podjęcie decyzji czy zorientowanie się, jakie emocje mną rządzą.  Momentami żyję po prostu zbyt szybko, lekceważąc to, co najistotniejsze. A najistotniejszym dla mnie jest porządek w głowie, w duszy i w sercu. Najistotniejszym dla mnie jest po prostu zdrowie psychiczne. Bo zbyt długo przebywałam w piekle i za nic nie chcę tam wracać.  Niekiedy to wszystko za bardzo się nakłada. Pojawia się zbyt wiele kwestii do przemyślenia, zbyt wiele uczuć do przetrawienia. Tworzy się kompletna dezorientacja. Zagubienie. Brak pewności. Dorzucając do tego wieczne zabieganie, pojawia się spory problem.  Skryjcie mnie gdzieś przed światem, bo ja ewidentnie nie nadążam. I chyba nawet nie chcę...