Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2020

przykro mi

po prostu tak mi przykro, że nikt nigdy nie będzie mógł zrozumieć, jak czasami się czuję. to jest oczywiście jak najbardziej normalne, lecz nie zmienia to tego, że jest mi z tego powodu źle. nawet jeśli ktoś stara się wyobrazić sobie, co się u mnie dzieje, to niestety nigdy nie będzie w stanie tego dokonać. i tak jest w przypadku każdej innej osoby w jakiejkolwiek sytuacji. nie pomaga nawet to, że przeżyliśmy coś podobnego, bo to nigdy nie będzie to samo. przecież tak bardzo się od siebie różnimy, jesteśmy zupełnie inni. całkowicie inaczej odbieramy świat, inaczej sobie z nim radzimy. mamy zupełnie inne doświadczenia, które nas czegoś nauczyły, jakoś nas wykształciły.  kiedy już myślałam, że znalazłam kogoś, komu nie będę musiała zbyt wiele tłumaczyć, bo po prostu mnie zrozumie, los brutalnie i boleśnie to weryfikował. i znowu znajdowałam się w tym samym punkcie, bez wyjścia. przy okazji zawodząc się na bliskiej osobie.  więc najgorszy moment to ten, w którym uświadamiasz sobi

...

i nawet jeśli bardzo chcę coś napisać, to nie zawsze mi się to udaje. nie chodzi już nawet o to, że nie jestem z danego tekstu zadowolona. chodzi o to, że nie wiem o czym mogłabym napisać, od czego dobrze byłoby zacząć i jak skończyć. nie wiem o czym mogłabym wam opowiedzieć. taka nieświadomość i niewiedza doskwiera mi na każdym kroku, w każdym zakątku mojego życia. nie wiem kim jestem, jaka jestem, czego chcę, o czym marzę, czego wolałabym uniknąć, których ludzi chciałabym mieć na zawsze, a o których powinnam zapomnieć. nie wiem nic. nie wiem co z tym zrobić i jak sobie pomóc. nie wiem, czy jest mi z tym dobrze, czy też źle.  staram się nie zastanawiać nad tym wszystkim, bo prowadzi to tylko do jednego - dołka. a że nie jest to nic przyjemnego, to kieruję się jedną zasadą - byleby PRZEŻYĆ. przeżyć do wieczora, przeżyć noc. przeżyć do wieczora i przeżyć noc. przeżyć do wieczora, a potem przeżyć noc. wegetować. nie zastanawiać się nad niczym. zrobić to, co muszę, by później mieć świ