Przyjaźń nie istnieje.

Było kilka takich momentów w moim życiu, które uświadomiły mi, jak bardzo jestem samotna. I choć nazywam kilka osób przyjaciółmi, a wokół mnie nieustannie ktoś się znajduje, to nie czuję się jak członek stada, nie czuję się wspierana i zauważana. 
W mojej głowie odtwarzana jest w kółko ta sama kaseta: idę szkolnym korytarzem, a wokół mnie tworzy się jakby bańka, do której nikt nie może wejść. Jestem sama, a moje myśli odbijają się od jej ścian i boleśnie we mnie uderzają. Niekiedy upadam i trochę trwa, zanim się podniosę i pójdę dalej. Po drugiej stronie bańki widzę moje przyjaciółki, dobrego kolegę i rodzinę, ale nikt nawet na mnie nie patrzy. Nikt mnie nie zauważa. 
I tak jest, mam wrażenie, w codziennym życiu. Kiedy ktoś potrzebuje mojej pomocy, wie gdzie ma uderzyć, ale nikt nie poświęci mi choć odrobiny czasu. Każdy oczekuje na moje dobre samopoczucie, by móc pożartować, ale nikt nie wspiera mnie w smutku. Wtedy jestem pozostawiona sama sobie. A ile warte są osoby, który są przy Tobie tylko w dobrych momentach? 
Nie chcę mieć takich relacji. Powoli się odcinam od ludzi; nie angażuję się w rozmowę, nie angażuję się w ich życie. Bo brak mi już sił i po prostu mi nie zależy. Bo nie ma na czym mi zależeć. Bo to nie istnieje. Przyjaźń nie istnieje. 

szczególnie lubiane

Jest taki jeden, mało ważny człowiek.